Z paczki z Beautybox'a przetestowałam już maskę do stóp Skimono. Szczerze powiem, nie znam marki, jest to moja pierwsza styczność z nią.
O produkcie:
Skarpetki nasączone odżywczym serum, za zadanie ma nawilżyć, odżywić i odświeżyć stopy. Zakładamy na około 20-30 minut, nadmiar serum wmasowujemy w stopy.Zawiera masło shea i oliwę z oliwek.
Przed użyciem zrobiłam szybki pedi, tylko ztarkowałam lekko pięty i włożyłam stopy w te śmieszne skarpetki. Najpierw wystraszyłam się czy nie są to przypadkiem te złuszczające, ale po przeczytaniu opisu uspokoiłam się i postanowiłam zobaczyć cóż to takiego. Nie będę ukrywać, że trzymałam je znacznie, znacznie dłużej, chciałam żeby cała zawartość serum się wchłonęła. Zapach delikatny, całkiem nie jak produkty do stóp mają w zwyczaju pachnieć, odczuwałam dość duży chłód, pomimo nałożenia skarpetek bawełnianych na ten foliowe. Po zdjęciu resztki preparatu wmasowałam w stopy i voila :) Stopy faktycznie są mega gładkie i takie przyjemne w dotyku. Muszę się przyznać, że nie smarowałam się żadnym kremem bo tym mini zabiegu i tydzień po użyciu moje stopy są nadal jedwabiście gładkie jak po wizycie u kosmetyczki.
Podsumowując produkt ciekawy, faktycznie widać efekty, które utrzymują się długo jedyne co mnie odstrasza to ta cena, przeliczając na złotówki 51,38 zł za jedną saszetkę :0..trochę dużo jak dla mnie, dlatego nie wiem czy zakupię, natomiast jeżeli, możecie sobie pozwolić to warto:)
INFO:
Linki zawarte w tym poście nie są sponsorowane, wejście na nie nie
wiąże się z żadnymi ukrytymi opłatami oraz nie uzyskuję w związku z tym
żadnych profitów.
Wyrażane opinie są subiektywne, należą tylko i wyłącznie do mojej osoby.
Komentarze
Prześlij komentarz